Lipiec

Дорота Февральская
Franco Bianchi

Luglio

Luglio, luglio, mese bello,
tutto azzurro, verde e sole,
tu sei quello
che ci vuole!

Che sollievo, per la lunga
nostra attesa paziente,
che tu giunga
finalmente!

Mentre fosco gia' dispare
or l’Esame all’orizzonte,
ecco il Mare,
ecco il Monte,

dove tu, che ogni segreta
nostra voglia bene sai,
guida lieta
ci sarai.

Tu prepari sulle sponde
le piu' care meraviglie:
sabbie, onde
e conchiglie,

e sui monti, tra le folli
rupi e i ghiacci e le abetine,
spargi molli
stelle alpine…

Come splende, sul travaglio
della buona umana prole,
il barbaglio
del tuo sole,

del gagliardo solleone,
che matura piu' fecondo
tante buone
cose al mondo!

Luglio, mese a tutti amico
della gioia e della messi
Oh – io dico –
tu potessi,

senza chiasso, pian pianino,
per error provvidenziale
durar fino
a Natale!



LIPIEC

Lipcu, lipcu, piekna chwilko-
zielen i blekit, slonce lsni z nieba-,
ciebie tylko
nam potrzeba!

Swym nadejsciem nagrodziles
dlugie, cierpliwe czekanie.
Jakie mile
to spotkanie!

Kiedy wlasnie o tej porze
gdzies rozplywa sie juz egzamin,
z nami jest morze,
gory sa z nami,

gdzie i ty, co kazde pragnienie
skryte w sercu dobrze znasz.
Ich spelnienie-
ty nam dasz.

Masz na brzegu skarbow mase
cennych dla nas niebywale:
muszle, piasek,
morskie fale,

no a w gorach- to pod swierkiem,
to gdzie strome skaly czy tez miedzy lodem-
sypiesz miekkie
gwiazdy szarotek...

Jakze silnie nad cierpieniem
ludzkich synow, co trwa bez konca,
lsnia promienie
twojego slonca,

ktore tak sie stara latem,
by dojrzalo to, co roslo,
i bogate
plony przynioslo!

Lipcu, ty sie kazdemu podobasz,
czy sie bawi, czy zniwo zbiera.
Prosze, zobacz-
moglbys teraz

troszke zmylic Najwyzszego:
utknac tutaj od niechcenia
do Bozego
Narodzenia!