Tbiliso, nie zapomne o tobie

Алла Польская
TBILISO, NIE ZAPOMNE O TOBIE

Stalo sie to w 1979 roku.
 
Delegacja sluzbowa wiazala sie z przedluzeniem mojego pobytu w Tbilisi o dwa dni. Trzeba bylo zaczekac na pewna osobe, ktora wyjechala z miasta w waznej sprawie, aby zakonczyc zaplanowane wczesniej rozmowy i rozstrzygnac wazne kwestie.

Po przyjezdzie z Gori do Tbilisi zamieszkalam w hotelu Iveria w centrum miasta. Moj pokoj miescil sie na osmym pietrze, z ktorego rozciagala sie przepiekna panorama miasta.

Po powrocie kontrahenta spotkalam sie z nim o ustalonej porze i przeprowadzilam rozmowy, a po pomyslnym zalatwieniu wszystkich spraw postanowilam wypelnic czyms swoj czas i przespacerowac sie po miescie.

W Moskwie bylo jeszcze chlodno, tutaj natomiast zielenily sie juz krzewy, a galazki drzew pokrywaly soczyste, nabrzmiale paczki. W powietrzu unosil sie niezapomniany zapach wiosny... Swieze i czyste, orzezwialo ono i dotlenialo moje pluca, a lekki wiosenny wietrzyk piescil moja twarz, okrywajac ja naturalnym rumiencem.

To wszystko sprawialo mi radosc... Wiosenny nastroj znajdowal swe odbicie w calej mojej postaci i mieszkancy miasta bezblednie rozpoznawali we mnie przyjezdna z Europy. Czulam, jak miejscowi przechodnie z nieskrywana zawiscia rzucali w moja strone ciekawskie spojrzenia.

Nieoczekiwanie moja uwage przyciagnal przecietny szyld salonu odziezowego, postanowilam jednak wejsc i zobaczyc, co moda ma do zaproponowania mieszkancom miasta. Kilka krokow naprzod i juz jestem w salonie.
Oprocz szyldu salon ze swoimi ladami i jedyna przymierzalnia, z ruda staplowa zaslonka w drobne kwiatki wygladal dosc prymitywnie i prowincjonalnie.

W dzien w sklepie nie bylo klientow, jedynie ekspedientki za ladami i jedna mloda para, ktora byla tam juz w chwili mojego przyjscia i nie odrywala ode mnie oczu, przypatrujac mi sie w jakis szczegolny sposob.

Rzuciwszy okiem na wszystko, co bylo w sklepie, a zwlaszcza na nieciekawa ekspozycje towaru, skierowalam sie ku wyjsciu, jednak przede mna nieoczekiwanie zjawil sie ciemnowlosy mezczyzna i uprzejmie powiedzial: — Prosze wybaczyc mi moja natretnosc, czy pozwoli pani mojej zonie przymierzyc swoj plaszcz? — i wskazal reka przymierzalnie, zachecajac mnie, by przejsc ku niej. — Rozumie pani — kontynuowal — zona od dawna marzy o takim plaszczu, ale sama pani widzi, u nas nie sposob kupic czegos takiego, prosze wiec pozwolic jej chociaz przymierzyc.

Bylam tak zaskoczona, ze nie zauwazylam nawet, kiedy zdjal ze mnie plaszcz i podal go swojej zonie. Bylam zupelnie zbita z tropu i nie zdazylam nawet dojsc do siebie, gdy moj elegancki skorzany plaszcz w kolorze szmaragdowym z kolnierzem z kedzierzawej jedwabistej lamy zniknal wraz z nimi za zaslona przymierzalni.

Zdenerwowana zwrocilam sie do ekspedientek. — Gdzie oni sie podziali? — Te milczaly. — My nic nie widzialysmy. Po co dala im pani przymierzyc swoj plaszcz? Nas ta sprawa nie dotyczy, to pani problem... My pilnujemy tylko swojego towaru...

Gdy opowiedzialam o zajsciu na milicji, zrozumialam z ich odpowiedzi, ze dochodzenie nic nie da albo zajmie bardzo duzo czasu. Mimo ze w salonie byly trzy ekspedientki, wszystkie one zgodnie oswiadczyly milicjantowi, ktory zjawil sie tam ze mna, ze one niczego nie widzialy i zdawalo im sie, ze przyszlam w ogole bez plaszcza. Wygladalo na to, ze zlodzieje pewnie byli w zmowie z tymi kobietami.

W dodatku o siodmej wieczorem nastepnego dnia mialam samolot do Moskwy, a moja wiza juz sie konczyla... Nie pozostalo mi nic innego, niz wrocic do hotelu po zgloszeniu sprawy milicji, od ktorej zreszta do tej pory nie otrzymalam odpowiedzi.

Na szczescie ostatnie dni w Gruzji byly cieplejsze i mozna bylo obejsc sie bez plaszcza.
Odpoczelam troche w pokoju hotelowym i postanowilam sie wykapac. Torebke z pieniedzmi i dokumentami zabralam ze soba do lazienki, jak to sie mowi, na wszelki wypadek. Ciepla woda sprawila mi przyjemnosc i uspokoila mnie po tym zajsciu.

Moje rzeczy osobiste wisialy w hotelowej szafie, po kapieli zamierzalam zapakowac je do walizki i przygotowac sie do odjazdu.
Gdy wyszlam z lazienki okazalo sie, ze okradziono mnie po raz kolejny, szafa byla zupelnie pusta, a ja zostalam w samych majtkach i biustonoszu, ktore zabralam ze soba do lazienki.

Przed oczyma rozsnula mi sie gesta, biala mgla, przez moment stanelam w bezruchu... Potem owinelam sie przescieradlem, przelozylam przez glowe pasek od torebki i udalam sie do dyzurnej, odpowiedzialnej za pietro. Przy jej stoliku zebralo sie kilka kobiet... — Zostalam tu okradziona! — powiedzialam do nich. Na co one: — My nic nie widzialysmy...

Przeczucie podpowiadalo mi, ze ktoras z nich otworzyla pokoj swoim kluczem, gdy ja bylam w lazience. Po calodziennych klopotach szum lejacej sie wody podzialal uspokajajaco na moj organizm. W tym czasie ktos przeszukal moj pokoj i zabral wszystkie moje rzeczy osobiste, oprocz obuwia.  Zaproponowano mi fartuch sprzataczki i w tym stroju roboczym, uszytym z grubej sztywnej tkaniny w kolorze granatowym,  wrocilam do Moskwy.

Czy mozna zapomniec o czyms takim?

Zamiast milego i cieplego usmiechu moja twarz przybrala ponury i pelen rozczarowania wyraz. Zdarzenia z ostatniego dnia mojego pobytu w przepieknej stolicy Gruzji Tbilisi, gdzie mam wielu wspanialych przyjaciol i zawsze spotykalam dobrych i goscinnych ludzi, wstrzasnely mna.

Ciekawe, jak wyglada u nich obecnie sytuacja z turystami? Czy moze teraz juz tam nie kradna?

03.03.2018 r.