Pierwsza wyplata

Àëëà Ïîëüñêàÿ
PIERWSZA WYPLATA
 
Warszawa, 1978 rok. Byl sloneczny dzien poczatkiem czerwca, jak to mowia, „ani cieplo, ani zimno”. Lekki wietrzyk kolysal galazkami drzew, a promienie slonca nadawaly listkom zlocisty odcien. Przyjemne uczucie swiezosci wywolywalo na mojej twarzy mimowolny usmiech.

Bylo okolo godziny trzeciej po poludniu, wlasnie wyszlam z pracy i w dobrym nastroju szlam w kierunku Domu Handlowego, aby kupic prezent dla swojej malej coreczki.

Moje serce ogrzewala pierwsza otrzymana w Polsce wyplata, a bylo tego raptem dwa tysiace dziewiecset zlotych. Najnizsze wynagrodzenie, jakie tylko mozna bylo sobie w tamtych czasach wyobrazic... Znalezienie tutaj pracy bez obywatelstwa i znajomosci jezyka bylo bardzo trudne, wrecz niemozliwe...

Zdecydowalam sie wiec na oryginalny krok, a mianowicie przekonalam dyrektora technikum samochodowego, by przyjal mnie do pracy bez wynagrodzenia... W ten sposob mialam zapewniony okres probny i juz po trzech miesiacach zostalam zatrudniona na etacie referenta w dziale transportu.

Cudownie! Teraz juz moglam przywiezc tutaj swoja mala coreczke. Wszystko ukladalo sie jak najlepiej. Szybko stalam sie czescia zespolu i poczulam sie zupelnie jak w radzieckim programie rozrywkowym „Kawiarenka 13 krzesel” ze wszystkimi jego postaciami: pania Teresa, pania Monika, panem Dyrektorem, panem Profesorem i innymi.

To uczucie nie opuszczalo mnie jeszcze dlugo. Mimo woli porownywalam swietna gre radzieckich aktorow z realiami polskiego zycia. Nadawany od pocz;tku 1966 roku program satyryczny stal sie dla mnie swego rodzaju instrukcja funkcjonowania w polskim spoleczenstwie.

Lekkim krokiem udalam sie z ulicy Hozej w strone Dworca Centralnego. Obok Dworca wznosil sie Palac Kultury i Nauki nazywany tutaj „stalinowskim drapaczem chmur”, ze wzgledu na to, ze zostal wzniesiony w 1955 roku posrod ruin powojennej Warszawy przez radzieckich robotnikow.

Polacy nie lubia tego budynku i do tej pory uwazaja go za symbol radzieckiej okupacji.
Palac Kultury i Nauki otaczaly piekne alejki z zielonymi drzewami i licznymi dlugimi kamiennymi lawkami, ktore dla wygody pokryte byly drewnianymi listwami.

Na jednej z takich lawek rozsiadla sie grupa cyganskich kobiet. Nie udalo mi sie ich ominac, obok mnie bowiem nieoczekiwanie zjawila sie mloda, rumiana i niezwykle urodziwa Cyganka, ktora z wprawa zaszla mi droge i zaproponowala wrozbe.

Bylo cos urzekajacego w plynnych ruchach jej rak. To wzlatywaly one w gore i sprawialy, ze dlugie rekawy jej kwiecistej sukienki zsuwaly sie w strone lokcia, odslaniajac piekna kobieca skore, to niby w rytm tanca opadaly w dol, oczarowujac przechodniow swoim pieknem.

Oslepiona urokiem mlodej Cyganki pomyslalam wowczas, by podzielic sie swoja wyplata z Cyganami. Zrobilam krok ku mlodej pieknosci i z usmiechem  powiedzialam do niej: „Nie trzeba mi wrozyc, oddam ci po prostu polowe swoich pieniedzy, a ty podziel sie nimi z innymi na szczescie. Mam dzisiaj dobry dzien, dostalam w Polsce swoja pierwsza wyplate. Nie sa to wielkie pieniadze, ale dam je wam od serca na znak szacunku do Cyganow”.

Otworzylam torebke, wyjelam z portfela kilka banknotow i po odliczeniu rowno polowy wreczylam je Cygance. Ta uniosla rece w gore i banknoty w jakis sposob same znalazly sie w przeznaczonym dla nich miejscu.
Mimo mojego szlachetnego gestu dziewczyna usmiechnela sie i zwrocila sie do mnie czysta polszczyzna: „Daj, ja ci jednak powroze, tylko oddaj mi reszte pieniedzy, nie boj sie... nie zabiore ich”.

Bylam nia oczarowana do tego stopnia, ze nie przyszlo mi do glowy, ze moze mnie oszukac. Oddalam jej juz przeciez polowe swoich pieniedzy... Bez zastanowienia podalam jej druga czesc banknotow.

Cyganka migiem uniosla rece w gore i w tej samej chwili moje pieniadze zniknely. O zadnych wrozbach jednak nie bylo mowy. Dziewczyna od razu ruszyla szybkim krokiem w kierunku grupy Cyganow, usiadla na lawce i spogladala na mnie dumnym wzrokiem zwyciezcy. Z jej twarzy dalo sie jedynie wyczytac: „Nalezalo ci sie, skoros taka naiwna!”

Nie, nie moglam odejsc i puscic jej plazem tego bezczelnego wybryku... Oszolomiona zastyglam na pare sekund bez ruchu, a potem pewnym krokiem ruszylam w kierunku Cyganek. Gdy juz znalazlam sie obok nich, spokojnym i pewnym glosem zapytalam: „Kto tu u was rzadzi?” Ktos zawolal starsza Cyganke: „Rada, do ciebie!”
Podeszla do mnie piekna, smukla kobieta w wieku okolo czterdziestu lat i zapytala: „Co sie stalo?” „Wie pani co” — powiedzialam bez zadnego wahania — „ja jestem z Rosji, z trudem udalo mi sie znalezc tutaj prace i dzisiaj dostalam swoja pierwsza wyplate, ktora postanowilam podzielic sie z Cyganami na szczescie”.

Rada sluchala mnie uwaznie i najwyrazniej moj akcent zrobil na niej szczegolne wrazenie. Po krotkiej pauzie z gorycza w glosie ciagnelam dalej skarge na powyzsze zajscie: „Jedna z waszych dziewczat zaproponowala, ze mi powrozy, ale ja odmowilam, bo nie chcialam, zeby ona «zarabiala» te pieniadze, lecz zeby przyjela je ode mnie z sercem i zrozumiala, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy szanuja i rozumieja Cyganow”.

Chcialam jeszcze cos dodac, ale w tym momencie na twarzy Rady pojawil sie surowy wyraz. Zdecydowanym krokiem ruszyla ona ku mlodej Cygance, ktora mnie oszukala, i z nieukrywana wsciekloscia odezwala sie do niej po cygansku.
Scene te obserwowala cala grupa Cyganek  i ja tez, nie rozumiejac, co bedzie dalej, przygladalam sie jej z daleka. Nagle oszustka wstala z pobladla twarza, wlozyla reke za pazuche, wyjela moje banknoty i podala je Radzie.

Ta wziela moje pieniadze, podeszla do mnie i oddala mi cala moja pierwsza wyplate, mowiac: „Za dobre serce czeka cie szczescie!” Chcialam znow oddac polowe jej pieniedzy, ale ona odmowila: „Nie trzeba, zostaw sobie, a dziewczyne ukarze i chce, zebys ty to widziala. Dostanie za swoje tutaj, a potem jeszcze na sadzie w taborze”. Mialam juz odejsc, gdy nagle ona zawolala do mnie: „Poczekaj, ty musisz to widziec!..”

Z tego wszystkiego stalam bez ruchu jak wryta. Rada podeszla do dziewczyny i z calej sily zaczela bic ja po twarzy, a potem zlapala jej dlugie wlosy i, nawinawszy je na reke, uderzyla jeszcze kilka razy jej glowa o lawke. Z przerazenia krzyknelam: „Nie trzeba glowa!..” Rada z wsciekloscia rzucila w odpowiedzi: „Trzeba!.. Zeby nastepnym razem myslala, jak i wobec kogo ma sie zachowywac”.

Dziewczyna plakala, lecz chyba nie tyle z bolu, ile ze wstydu, bo przeciez caly tabor patrzyl na nia z potepieniem... Pod wrazeniem tego zajscia udalam sie na przystanek z pragnieniem, by wrocic jak najszybciej do domu i zapomniec o tej nieszczesnej historii.

Nadal jednak podchodze do Cyganow z szacunkiem, a to zdarzenie tylko go we mnie umocnilo.  Jest w nich bowiem poczucie godnosci i sprawiedliwosci.

25-08-2018
AP (wersja oryginalna – ru)